Historia mojej Syreny jest krótka. Pomysł zakupu syreny podsunęła mi moja ukochana żona Mariolka,oglądając jakiś tam film na youtube.

Powiedziała mi tak: "może tak kupimy sobie syrenę" i że ja lubię spełniać zachcianki mojej żony zacząłem szukać syrenę. Wypatrzyłem jedną w mieście Łodzi zarejestrowaną na chodzie.
I kupiłem biało niebieskie coś a był to rok 2007. Po dokładniejszym przyjrzeniu się temu cudowi zostałem sprowadzony do rzeczywistosci. Czekała mnie i Łukasza czteromiesięczna przygoda zwana remontem. W miedzy czasie paru gostków z BB ogłosilo że organizują pierwszy Bielski Rajd Syren, Nie czekając zgłosiłem moją załogę i z racji że to bylo dość wczesnie to dali mi numer 1. Zresztą na tym rajdzie zajęliśmy w generalce 3 miejsce. Dlamnie to był sukces i jakgdyby nagroda za cały ten trud odbudowy naszej "Białej Damy". Drugi rajd popyrkałem tylko pierwszy dzień , z powodow rodzinnych, ale moja zipcia jakgdyby nie chciala jechać z powrotem bo na jednym z większych skrzyżowań w BB urwała se homokineta. Nie myślalem że to dopiero początek tragedi. Apogeum tragedi przeżyliśmy w drodze na 3 Bielski Rajd. W miejscowości Jastrzębie Zdrój zaliczyłem DZWON tzn najazd od tyłu. Zipcia do dużego remontu, dla nas tragedia. I to w przeddzien naszego syreniarskiego święta. Ale dzięki uprzejmości  ZBYNIA mogliśmy brać udział w rajdzie, co prawda jadąc na pace R20, ale to też ogromna frajda. Po tym remoncie Lukasz wpadl pomysła że trzeba by jakoś naszą zipę nazznaczyć i wymyślil logo zespołu DŻEM i sentencja "w życiu piękne są tylko chwile". na 4bielskim w czasie wieczoru integracyjnego Zbynio ciepnął hasło jadymy na Ukraina. I tak w sierpniu pojechaliśmy w podróż przez Ukrainę Rumunię Węgry i Słowację, jechaliśmy na dwie syreny, moja i Zbynia "ogóra" i fiata 125. Przejechaliśmy 2400km bez awarii!!!!!!!!!!!. 2012 rok otwarliśmy na nartach w Ustroniu, popyrkaliśmy do Mogilna, a w maju trdycyjnie stawiamy się na prawdopodobnie najlepszym zlocie syreniarskim na świecie oczywiście zawsze z nr JEDEN.